niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 7

...spojrzałam na wyświetlacz. To Harry. Na początku byłam trochę zdezorientowana. Spojrzałam na Nialla i od razu przypomniałam sobie, gdzie jestem i co tak właściwie tu robię. Oboje byliśmy zadowoleni z całej tej sytuacji, chociaż była ona nieco skomplikowana. Mój telefon zamilkł. Nie miałam zamiaru oddzwaniać. Przynajmniej narazie...
- dziękuję...za ten wieczór, a zwłaszcza za noc - powiedział chłopak i pocałował mnie w policzek.
Nagle usłyszałam jak zaburczało mu w brzuchu. Szybko zerwał się z łóżka. Był zupełnie nagi..
Zaczęłam chichotać. Niall dopiero po chwili zorientował się, o co chodzi. Lekko się zaczerwienił. Szybko narzucił na siebie ubranie..
- ee.. ja idę coś zjeść, przynieść Ci śniadanie? – Powiedział, po czym uśmiechnął się seksownie.
- nie, nie trzeba – odpowiedziałam mu, po czym sama zaczęłam się ubierać.
Chłopak wyszedł z pokoju. Chwilę później słyszałam jak wchodzi do windy. Stwierdziłam, że może jednak coś bym przekąsiła. Wybiegłam z sypialni i wpadłam na kogoś...
- ej! uważaj jak chodzisz..- Powiedziałam z wyrzutem, w sumie sama nie wiem, dlaczego. On obrócił się w moją stronę. Zaraz, zaraz... czy to... Harry? Od razu rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się całować. Po chwili, byliśmy już w jego pokoju. Nasze namiętne pocałunki przerwał mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz, nie wierzyłam własnym oczom. To Hazza... Ale jeśli on do mnie dzwonił... to... kim w takim razie jest ten chłopak...
Pytająco spojrzałam na nowego znajomego.          
- jestem George. George Shelley. – odpowiedział z uśmiechem. – a Ty?
Odrzuciłam połączenie. I powiedziałam:
- Samantha.. to znaczy Sam – i znów zaczęliśmy się całować. Był strasznie przystojny, nie mogłam się oprzeć.
On składał całusy na moich ustach, policzkach, szyi. Rozpięłam jego koszulę.. Ach ależ on był seksowny.. Rozbieraliśmy się nawzajem.. Chłopak sprawnie ściągnął mój stanik.  Po chwili oboje byliśmy nadzy. No.. niczego mu nie brakowało. Nasze pocałunki były coraz ostrzejsze, na całym ciele. George nie cofnął się przed niczym. Tak! Zrobiliśmy to. Serce waliło mi jak młotem.  Nie do końca wiem, dlaczego, ale nie przeszkadzało mi to, że poprzedniej nocy przeżyłam podobną sytuację. Tylko, że Niallem... Dziś wszystko trwało nieco dłużej. Leżeliśmy obok siebie, a on masował moje udo ręką.  Serce biło mi już nieco wolniej.. ale nadal byłam podekscytowana. Czułam, że wszystko mnie boli. Spojrzałam na zegarek, stał na półce. Było już południe. Szybko chwyciłam telefon. 
8 nieodebranych połączeń. 5 od Hazzy, 3 od Nialla. Nawet nie pamiętałam kiedy go wyciszyłam... Zaczęłam się ubierać.
- George... słuchaj.. ja muszę.. iść - powiedziałam powoli.
- Ale dlaczego, coś się stało? - spytał.
- Już dawno powinnam być w domu, wiesz.. rodzice i te sprawy - skłamałam.
On chyba to wyczuł, ale odpowiedział:
- no tak.. jasne. Do zobaczenia - I złożył ostatni pocałunek na moich ustach.
Wyszłam na korytarz. Chciałam otworzyć drzwi do pokoju, w którym byłam z Niallem. Niestety one były  zamknięte. * pewnie poszedł już do domu.. co ja narobiłam* - pomyślałam. Szybko wybiegłam z hotelu. Zamówiłam taxi. Całą drogę rozmyślałam, co powiem chłopakom. W końcu kierowca zatrzymał się pod domem Hazzy. Niepewnie otworzyłam drzwi do mieszkania. On siedział w salonie, ale gdy tylko mnie zobaczył, zerwał się.
- Sam! Gdzie byłaś! Wyszłaś w połowie imprezy, nie odbierałaś telefonu! Tak się martwiłem! - wręcz wykrzyczał
- Harry.. ja, ja wszystko Ci wytłumaczę...- powiedziałam z nutką strachu w głosie.
- no mam nadzieje.. - dodał ironicznym tonem.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-  przepraszam... Po prostu bałem się, że znów coś Ci się stało. - stwierdził, po czym mocno mnie przytulił. Wiedziałam, że nie odpuści mi tych wyjaśnień. 
- więc...- zaczęłam - wypiłam trochę za dużo. Wyszłam by się przewietrzyć i... obudziłam się w domu, u rodziców. Nie pamiętam jak się tam znalazłam. - dokończyłam moją wypowiedź. Czekałam na jego reakcję.
- ach! no tak! ale ja jestem głupi. Powinienem do nich zadzwonić w pierwszej kolejności.. ale nie chciałem ich martwić - odpowiedział i pocałował mnie. Byłam trochę zdziwiona, że tak szybko udało mi się go przekonać Kilka kolejnych minut staliśmy w milczeniu.
- słuchaj.. rano dzwonił Zayn. Mówił, że dziś też wybierają się do klubu. Mają po nas przyjść całą paczką. Ale nie wiem czy to dobry pomysł. Jeśli znowu masz mi się zgubić.. - dodał z uśmiechem.
Zaśmiałam się.
- Dziś już będę się Ciebie trzymać - odpowiedziałam.
Trzy godziny później ktoś zadzwonił do drzwi. Chwilę po tym, do salonu weszli: Zayn, Louis, Eleanor, Liam i Niall.  Horan spojrzał na mnie i spytał czy możemy pogadać. 
Poszliśmy do góry. 
- Co się stało? Sam, gdzie Ty poszłaś! Nawet nie odebrałaś telefonu.. - spytał nieco poddenerwowany.
- Ja..ja.. odwiedziłam rodziców. A.. telefon mi padł.. I tak wyszło. Przepraszam. - powiedziałam z nadzieją, że ta odpowiedź go zadowoli. - słuchaj.. Harry nie może się dowiedzieć o tym, co między nami zaszło.. - dodałam. 
Chłopak spuścił głowę. 
- ach..no tak..rozumiem..- powiedział ze smutkiem -  Dobra chodźmy na dół, bo jeszcze zaczną się czegoś domyślać. - dodał
On wrócił do salonu, a ja poszłam się przebrać i pomalować. Byłam już prawie gotowa, nagle usłyszałam jakieś krzyki. Zbiegłam do kuchni. Chłopcy oglądali telewizor. Okazało się, że Union J, znaleźli się na pierwszym miejscu list przebojów oraz sprzedaży płyt. Dodatkowo zaczęli wyśmiewać się z One Direction. Krytykowali ich na twitterze. El starała się nieco rozluźnić atmosferę. W końcu wyszliśmy z domu.
Całą drogę do klubu, chłopcy rzucali pod nosem kąśliwe uwagi na temat Union J.

Jakieś 10 minut później weszliśmy do zadymionego pomieszczenia. Ja i Eleanor poszłyśmy poszukać stolika, a chłopcy mieli przynieść drinki. Obiecałam sobie, że dziś nie będę pić tak dużo. Cały wieczór tańczyłam z Harrym. Między nami, wszystko było już dobrze. Nagle on coś zobaczył. Albo raczej kogoś. Spojrzałam w tamtą stronę. Przy barze siedziało czterech chłopaków.  Rozpoznałam jednego z nich, to George. Nagle Hazza, pociągnął mnie za rękę do stolika. 
- oni też tu są! Nie wierzę! Ci... - nie zdołał przekrzyczeć muzyki.
- ale kto? - spytał Liam.
- no kto, kto!? Union J.. - powiedział. Był bardzo zdenerwowany. Nie chciał o nich nawet słyszeć, a co dopiero bawić się z nimi w jednym klubie. Chłopcy znów się nakręcili. Co chwilę padały uwagi na temat Union J. Louis powiedział, że może on skoczy pod drinki. Już miałam zaproponować Hazzie, żebyśmy wyszli, przewietrzyli się trochę...ale nagle podszedł do nas George. Powiedział :
- no czeeść - po czym namiętnie pocałował mnie w usta....


Hej :) Przepraszamy za to wieeelki opóźnienie ;D Jeśli się podoba, to zostawcie komentarz. To dla nas bardzo ważne ;* Przy pisaniu rozdziału pomogła Marta! Dzięki ;* <3

5 komentarzy:

  1. Zajebistyyy :) Zapraszam do mnie :) http://onedirectionthexfactor2010.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialnyyy... kiedy następny .? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny ! zybko nastepny . Ale ta Sam glupia ... Troche w pewnej czesci nie zrozumiały ale pisz daaalej ! :D ~Cat .

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    właśnie zaczęłam czytać twojego bloga i uważam, że jest świetny !
    dodaję do "obserwowanych" i zapraszam do mnie :D

    + zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne , genialne !!! Czekam na następny!!!!!!

    OdpowiedzUsuń